
MUZEUM PIG W WARSZAWIE cz. 1
W lutym br. mieliśmy okazję odwiedzić Muzeum Geologiczne Państwowego Instytutu Geologicznego w Warszawie przy ul. Rakowieckiej 4.
Była to wycieczka z cyklu geologiczne walentynki – bardzo ciekawa i pełna wrażeń, bowiem w PIGu wszystko jest naj – najstarszy instytut naukowy w Polsce, największe muzeum geologiczne, największa kolekcja paleontologiczna.
Zbiory muzeum liczą około pół miliona okazów które udostępniono do zwiedzania w ośmiu wystawach tematycznych: Materia Ziemi, Historia Polski w kamieniu pisana, Surowce mineralne Polski, Skamieniały świat, Magmatyzm, Sedymentacja i diageneza, Metamorfizm i Tektonika.
Wstęp do muzeum jest bezpłatny.
Po wejściu do budynku i przejściu przez hol (w gablocie imponujących rozmiarów okaz halitu z kryształowej groty w Wieliczce) dochodzimy do głównej sali wystawowej z wystawą „Historia geologiczna Polski” i modelem Dilofozaura (zwanym pieszczotliwie „Dyzio”), szkieletami nosorożca włochatego, niedźwiedzia jaskiniowego oraz najbardziej rozpoznawalnego, będącego wizytówką muzeum szkieletem mamuta włochatego.
Muzeum udostępniono w latach 30tych XIX w., jednak obecny kształt ekspozycji znacznie odbiega od tego z jej pierwszych lat. W czasie II WŚ muzeum wraz ze zbiorami w większości uległy zniszczeniu i dzięki powolnemu odtwarzaniu zbiorów możliwe było stworzenie tak imponującej ekspozycji jaką mamy dzisiaj (po drodze był jeszcze generalny remont w 1999 r.).
Muzeum PIGu wydaje się być świetnym miejscem zarówno dla poważnego nauczyciela akademickiego czy też totalnego laika na którym nie zrobi wrażenia byle jaki „kamień” (że pozwolę się tak wyrazić). Każdy znajdzie tu coś co go zainteresuje – czy są to ślady pełzania trylobitów z Wiśniówki czy wcześniej już wspomniane imponujące szkielety.
Godne pochwały jest umożliwienie darmowego zwiedzania, dzięki czemu muzeum odwiedzane jest naprawdę licznie; wszędzie pełno rodzin z dzieciakami oglądającymi wystawy geologiczne.
Niestety tak się zdarzyło, że mieliśmy jedynie godzinę na zwiedzanie przed zamknięciem, więc nie udało się sfotografować wszystkich wystaw (poniżej zamieszczam okazy z gablot w sali głównej – wpis będzie w dwóch częściach). Uważam jednak, że nie ma się co przejmować, bo dzięki temu będziemy mieli sposobność by odwiedzić muzeum PIGu ponownie.
Druga część wpisu znajduje się pod linkiem
Mariola i Piotr Zając
realgarblog.com

