
Jak zacząć zbierać minerały?
Każdy z nas już przywykł, że na facebookowych grupach pasjonatów geologii pojawiają się regularnie pytania: „Chcę zacząć zbierać minerały, od czego zacząć?”, „Jaki sprzęt jest potrzebny do zbierania minerałów?” lub „Gdzie szukać minerałów?”. Tego typu zapytań jest wiele. Tak wiele, jak różnych odpowiedzi. Zbieranie minerałów w Polsce to temat coraz bardziej popularny, a wraz z nadejściem wiosny liczba pytań wzrasta. Nic dziwnego, w internecie brakuje jednego spójnego tekstu, który zawierałby w sobie większość potrzebnych wyjaśnień.
Niniejszy tekst jest próbą zebrania licznych przemyśleń dotyczących rozpoczynania przygody z kolekcjonowaniem minerałów. Niekoniecznie dla profesjonalistów – ci pewnie uśmiechną się pod nosem, czytając jego treść – ale dla początkujących. Dla nich te rady będą w sam raz, przydając się zapewne wielokrotnie w różnych kolekcjonerskich sytuacjach. To taki poradnik początkującego kolekcjonera minerałów, stworzony z naszych doświadczeń.
Jak zacząć zbierać minerały?
Nie da się jednoznacznie wskazać właściwego momentu. Czasami trzeba… cóż, po prostu – zacząć. Proste? Tak. Ilu kolekcjonerów, tyle sposobów „rozpoczęcia”. Każdy ma własną drogę i każdy kiedyś stawiał swoje pierwsze kroki w zbieraniu minerałów. Można podnieść polny kamień, bo się spodobał, można kupić „pamiątkę” z wakacyjnego wyjazdu, można wybrać się na giełdę minerałów – możliwości jest wiele. Wiek też nie gra roli. Niektórzy zaczynają od „kamyczków” w piaskownicy, inni odkrywają geologię i kolekcjonerstwo w zaawansowanym wieku. To kwestia indywidualna.

Ten „start” jest chyba najprostszą sprawą, bo… potem zaczynają się schody. Ludzka ciekawość sprawia, że większość z nas chciałaby dowiedzieć się, co trafiło nam w ręce. Oczywiście, niektórzy mogą zbierać, bo… kamyczek jest ładny. I dobrze – dlaczego nie? W każdym razie, przeważająca większość początkujących kolekcjonerów zaczyna szukać informacji, a jak szuka, to zdobywa podstawową wiedzę. Z czasem każdy zaczyna bardziej wnikliwie obserwować swoje otoczenie, zastanawiając się, czy przypadkiem gdzieś nie znajdzie czegoś ciekawego. W człowieku dokonuje się pewna przemiana. Wraz z rosnącym zaangażowaniem pojawia się chęć terenowych wyjazdów, organizowanych już stricte w poszukiwaniu minerałów.
Okaz do kolekcji…ale co?
Tylko od nas zależy, co, jak i dlaczego będziemy kolekcjonować. Od nikogo innego. Jeśli jednak okazy są opisane (nazwa i pochodzenie), to wygląda to bardziej profesjonalnie, prawda? I właśnie tutaj zaczyna się przygoda z wiedzą.
Jakie minerały wybrać do kolekcji? Gdzie szukać informacji na ten temat? Podobnie jak w przypadku szukania okazów – wszędzie. Książki, fora i grupy internetowe, giełdy, sklepy z minerałami, rozmowy z ludźmi – tu również możliwości jest wiele. Dobrze jednak mieć choćby ogólną wiedzę na dany temat, dlatego warto czytać, pytać i szukać odpowiedzi na nurtujące nas pytania.

W tym miejscu trzeba jasno zaznaczyć, że nie istnieje jeden właściwy sposób zbierania minerałów – tzn. nie ma wytycznych, z jakich „kamieni” budować własną kolekcję. Ilu kolekcjonerów, tyle kolekcji, bo – znów – każdy robi to na swój sposób.
Są osoby, które zbierają tylko agaty, inni – tylko kalcyty, jeszcze inni gustują wyłącznie w kwarcach. Niektórzy zwracają uwagę przede wszystkim na kolorystykę, inni natomiast tworzą kolekcję z wyjątkowo brzydkich, ale bardzo ciekawych tzw. rzadkości (np. minerałów ziem rzadkich). Dla jednych rozmiar ma znaczenie, inni natomiast mają swoje „thumbnailsy”, „micromountsy” i ogólnie ledwo dostrzegalne gołym okiem „kropkolity”. Już samo przedstawienie tych różnic mogłoby stanowić osobny tekst, ale nie o to tutaj chodzi. Trzeba zdać sobie sprawę, że należy obrać swój własny kierunek.

W zdecydowanej większości przypadków początki kolekcjonowania polegają na zbieraniu wszystkiego, co wpadnie w ręce. To oczywiste – każdy musi znaleźć własną drogę; najpierw coś posiadać, by samemu ocenić wartość, a potem ewentualnie się tego pozbyć. Ważne jest, by możliwie szybko odejść od tego podejścia i podjąć decyzję o tworzeniu kolekcji według jasnych zasad. Dzięki temu unikniemy problemów z brakiem miejsca, zbyt dużymi wydatkami czy koniecznością pozbywania się okazów, które przestały nas interesować.

Najpierw wyjdź z domu
Może to zabrzmi zaskakująco, ale czasem wystarczy zrobić ten pierwszy krok. Przygoda zaczyna się już tuż za drzwiami domu czy mieszkania, bo ciekawy okaz może znajdować się na podwórku, przy drodze, w ogródku, na parkingu, przy chodniku, a nawet… przy Lidlu (#spodlidla) 😊. Nie, nie chodzi o reklamę konkretnej marki – ale faktycznie, przy wielu sklepach z parkingami wysypanymi żwirem można znaleźć ciekawe skały. Nie ma też uniwersalnej odpowiedzi na pytanie – gdzie szukać minerałów? Wszystko zależy od naszych oczekiwań, ale czasami wystarczy otworzyć oczy i się rozejrzeć – „kamiory” są wszędzie. Nawet jeśli mieszkamy w mieście, otoczeni betonem, wciąż mamy szansę coś znaleźć. Remont chodnika? Hałda żwiru? Wykop pod gazociąg? Nigdy nie wiadomo! Tereny budowy to istny raj dla poszukiwaczy – oczywiście pod warunkiem, że uzyskamy zgodę na wejście.

Z doświadczenia wiem, że nawet przyglądanie się murom (ach, słynny kalcytowy murek niedaleko AGH 😊) czy plewienie grządek na działce ROD potrafi zaskoczyć ciekawym okazem. Oczywiście mowa tu o sytuacjach przypadkowych – nic nie zastąpi wyjazdu w miejsca, gdzie skały rzeczywiście występują lub były/są eksploatowane. Nie jest jednak tak, że jak już trafimy np. do kopalni odkrywkowej, to bez wątpienia obłowimy się okazami. Możliwości występowania minerałów zależą od lokalnej budowy geologicznej, a skały w których będziemy szukać nie zawsze stanowią źródło potencjalnych okazów do kolekcji.
Trzeba też wiedzieć, że te najlepsze miejsca do zbierania minerałów często bywają niedostępne dla zwykłego Kowalskiego. Po prostu nie wszystko jest dostępne dla wszystkich, a do niektórych lokalizacji mają wejście tylko instytucje naukowe, uczelnie, muzea itd. Bywa też tak, że jednego dnia na kopalni odkrywkowej ma miejsce trafienie przepięknych okazów (np. po odstrzale), a chwilę później już nie ma po tym miejscu śladu, bo zakład poszedł dalej z eksploatacją. Pasjonaci często wymieniają się między sobą takimi informacjami, a w miarę kolekcjonerskiego rozwoju, można dowiadywać się o takich sytuacjach. Na szczęście czynne odkrywki nie są jedynym wyjściem, a nawet pryzma gruzu na skraju pola czy drogi może dostarczyć niespodziewanych kolekcjonerskich emocji. Możliwości jest wiele. Trzeba jednak pamiętać, że niezależnie od miejsca – kopalni odkrywkowej czy placu budowy – najważniejsze jest zachowanie bezpieczeństwa.

Przeglądaj mapy
Niezwykle przydatnym narzędziem jest Geoportal. W razie potrzeby można włączyć ortofotomapę, a następnie porównać ją z danymi z Numerycznego Modelu Pokrycia Terenu (NMPT). Morfologia terenu potrafi zdradzić wiele ukrytych szczegółów – jak dawną odkrywkę czy hałdy. Wiele miejsc nie jest widocznych na pierwszy rzut oka, a na inne po prostu możemy nie zwrócić uwagi. Może się okazać, że przez lata przechodziliśmy obok jakiegoś wartościowego miejsca, nie mając pojęcia o jego historii i przeznaczeniu.

Bezpieczeństwo przede wszystkim
Będąc w terenie, trzeba zwracać uwagę, gdzie stawiamy nogi, pod czym stoimy (nawisy skalne) i na czym się poruszamy. O wypadek nietrudno – skręcenia czy złamania są dość powszechne. Bywa, że zjedziemy po rumowisku skalnym/piargu, albo tuż obok nas odpadają skały z jakiegoś nawisu. Czasem wydaje się, że jest bezpiecznie, a tymczasem podłoże skalne, po którym chodzimy, wcale nie jest stabilne. To samo dotyczy ścian skalnych – na pierwszy rzut oka wyglądają solidnie, ale w niespodziewanym momencie potrafią się obruszyć i mogą odpaść z nich fragmenty skał.
Podam kilka przykładów z własnych wypadów – o innych nie będę kablował… 🙂 W ciągu ostatnich dwóch lat: zjechałem po rumowisku i o mały włos nie skręciłem nogi (niestabilny głaz, choć wyglądał solidnie), oberwała się półka skalna (na szczęście uskoczyłem), i byłem świadkiem, jak oderwała się część ściany, spadając w miejsce, gdzie jeszcze kilka minut wcześniej stało kilka osób. Reasumując: trzeba uważać.

Zapomnij o klapkach
Wybierając się w teren, ubranie ma ogromne znaczenie – nie tylko pod kątem wyglądu. Oczywiście, pogoda ma wpływ na to, co zakładamy, ale długie spodnie to absolutna podstawa. Lepiej osłonić łydki, szczególnie że często przedzieramy się przez trawy, zarośla i inne chaszcze. Buty? Wygodne, ale chroniące stopę i kostkę. Najlepiej trekkingowe, do chodzenia po górach (lekko za kostkę), albo przynajmniej solidne trampki. Oczywiście nie mówimy tu o spacerze po plaży (chociaż plaża to też dobre miejsce do poszukiwać), tylko już o wyprawach bardziej ukierunkowanych pod minerały. Reszta zależy już od pogody – bluza, kurtka, czapka, gumiaki. Gdy grzeje – czapka. Gdy błoto – kalosze. Zanim wyruszymy, warto zrobić sobie mały rachunek sumienia – co może się zdarzyć i w jakiej sytuacji możemy się znaleźć. Dobrze też mieć ubranie zapasowe. Dobra rada: lepiej mieć jedną parę suchych skarpet na zmianę, niż chodzić cały dzień w mokrych.

Same chęci nie wystarczą
Jeśli już wybieramy się w teren celem znalezienia minerałów do kolekcji, trzeba zaopatrzyć się we właściwy sprzęt. Jakie narzędzia warto zabrać do poszukiwań? Niektóre są niezbędne, inne po prostu lepiej mieć na wszelki wypadek. Podstawowy sprzęt do zbierania minerałów jest następujący:
- podręczny młotek – najlepiej geologiczny lub murarski (ewentualnie jakikolwiek, byle był solidny). Na początek warto wypróbować taki z gumowym obiciem rączki, bo można się boleśnie uderzyć przy mocnym uderzeniu w skałę,
- przecinak – cienki lub nieco szerszy,
- rękawice ochronne,
- okulary ochronne – naprawdę przydatna rzecz, bo łatwo zranić się w oko odpryskiem materiału skalnego,
- kask – opcjonalnie, zależnie od terenu, w który się wybieramy,
- czołówka, jeśli schodzimy pod ziemię lub planujemy działać po zmroku. Zawsze warto mieć dodatkowe źródło światła.
Oprócz narzędzi, przydaje się także butelka wody – czy to do picia, przemycia skaleczenia, czy opłukania ciekawego okazu. Warto też mieć kamizelkę odblaskową (jeśli to czynny zakład), oraz apteczkę lub przynajmniej podstawowe środki opatrunkowe. Tu każdy musi zdecydować indywidualnie.

Podstawy to jedno, ale „apetyt rośnie w miarę jedzenia” – z czasem możemy dojść do wniosku, że potrzebujemy czegoś więcej: większego młotka, łomu, itp. Każdy sam określi, co jest mu potrzebne na takim wypadzie*. Trzeba jednak pamiętać, że to wszystko swoje waży, a często mały młoteczek po prostu nie wystarcza.
I jeszcze jedna ważna rzecz: idąc w teren, dźwigamy sprzęt, ale wracając – dodatkowo także „urobek”. Czasem kilka, a czasem kilkanaście (a bywa, że i kilkadziesiąt!) kilogramów kamieni. Jak mówi mój znajomy (i ja się pod tym podpisuję):
„Fajne hobby, tylko bywa, że ciężkie.”
Transport i zabezpieczanie, bo znalezienie to dopiero połowa sukcesu
Znaleźliśmy ciekawe okazy — teraz trzeba je bezpiecznie przetransportować. Najpierw do samochodu i docelowo do domu. Jak zabezpieczyć minerały? Przydadzą się tu jakieś gazety, ręczniki papierowe, folia bąbelkowa, itp., do bezpośredniego zabezpieczenia okazów. Jeśli chodzi o transport – przenoszenie okazów, to przy małej ilości i na krótką metę sprawdzą się mocniejsze reklamówki. Lepiej jednak zainwestować w materiałowe worki – im trwalsze, tym lepsze. Plecak? Tak, ale musi mieć solidne dno. Na plecy niestety zbyt wiele nie włożymy; duża ilość „kamieni” będzie się po prostu wbijać w plecy.

Skrzynki
Alternatywą dla plecaka czy worka są skrzynki – najlepiej wykonane z trwałego plastiku, ewentualnie z grubej tektury (jeśli nie planujemy działać w wilgoci). To świetne rozwiązanie: raz ułożone i zabezpieczone okazy nie będą się już obijać w transporcie. Trzeba jednak pamiętać, że skrzynka nie należy do najwygodniejszych w noszeniu – nic nie zastąpi przyjaciela, który pomoże w potrzebie i poniesie z nami urobek. To się oczywiście tyczy każdego ze wcześniej przedstawionych sposobów, a nawet bywają sytuacje, że ma się na plecach założony plecak, na ramieniu worek i jeszcze niesie skrzynkę. Lekko nie jest.
Zawijanie
To, w co pakujemy okazy, ma wpływ na to, jak je zabezpieczamy. Jeśli do worka czy plecaka, to owijamy tak, by podczas ruchu się nie poobijały. Najlepiej delikatnie owijamy całe, robiąc przy tym kilka warstw – taką kolekcjonerską cebulę. Jeżeli pakujemy okazy do skrzynki, to możemy zrobić tzw. „gniazdka”. Wiązką skręconego papieru (np. toaletowego) owijamy od mniej więcej połowy okazy do spodu, następnie kolejno układamy. Będą w ten sposób stabilnie siedzieć obok siebie, niczym jajka w wytłoczkach. To jednak wymaga czasu, chociaż jest wskazane, szczególnie przy tych delikatniejszych minerałach.

Powyższe rady dotyczą okazów średniej wielkości, np. wielkości dłoni bądź mniejszej. Jeśli zbieramy małe kryształy albo „drobnicę”, dobrze mieć woreczki strunowe, pudełka po zapałkach lub osobno owijać mniejsze okazy i potem zawijać je w jedną „cebulę”. Sposoby są różne.
Dokumentuj, dokumentuj, dokumentuj!
Podkreślam, zawsze należy dokumentować w postaci notatek i fotografii znalezienie okazu do kolekcji. To samo tyczy się sytuacji, gdy minerał pochodzi z wymiany kolekcjonerskiej, z giełdy minerałów, z targu, otrzymany w prezencie od dziadka, nieważne…ważne, że trzeba jak najwięcej zapisać o nim informacji. Jeśli znaleziony osobiście, to najlepiej jeszcze w miejscu znalezienia. Pamięć bywa zawodna i już po kilku dniach można się pomylić w lokalizacji lub przynajmniej w szczegółach jego znalezienia.
Etykieta. Dowód osobisty kolekcji
Na giełdach jest o tyle łatwiej, że można poprosić o „karteczkę” – etykietę, chociaż zawsze warto dopytać o więcej informacji, które można później zapisać. Jak stworzyć własną etykietę w kolekcji minerałów? W przypadku okazów kupionych do najważniejszych informacji należą: lokalizacja, data (przynajmniej rok) znalezienia, cena i od kogo kupiony. Do tego dopisujemy datę kiedy kupiliśmy okaz i mamy komplet informacji do zrobienia własnej etykiety. Zachęcam, by etykieta była jak najbardziej indywidualna (wskazująca na właściciela), ale zawierająca niezbędne informacje. Jeśli będziemy budowali naszą kolekcję latami, to wraz ze wzrostem jej znaczenia, na wartości zyskają również etykiety. Są one niczym dowód osobisty kolekcji, dzięki któremu można połączyć kolekcjonera z jego okazem.

W każdym przypadku, czy okaz został kupiony, pochodzi z wymiany czy został znaleziony osobiście, bez notatek lub przygotowanej etykiety, prędzej czy później zapomnimy jego lokalizację (w skrajnych przypadkach, nawet co to za minerał). Również rodzaj skały czy minerału może zmylić, bo mogą być bardzo podobne. Okaz bez podstawowych informacji może być już niemożliwy do identyfikacji. Mając chociażby wiedzę o lokalizacji, znajdą się osoby (np. na internetowych grupach), które pomogą w rozpoznaniu. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że można rozpoznać skałę czy minerał, ale lokalizację tych samych skał lub minerałów mogą być już bardzo różne. Jak już pisałem, bazuję na własnym doświadczeniu i nie robiłem tego (czego do dziś żałuję), o czym jest ten akapit. Przeglądając różne kartony, reklamówki, itp., złapałem się na tym, że albo nie mam pojęcia skąd coś przywiozłem lub już nie jestem pewien. Czas zrobił swoje…zapomniałem. Nie ma nic gorszego, niż posiadanie fajnego okazu, bez znajomości lokalizacji.
Nie błądzi ten, kto pyta (ale tylko właściwie)
Szukając informacji o minerałach w kolekcji, chcąc uzyskać właściwe odpowiedzi, należy zadawać właściwe pytania. Jeśli w tym celu korzystamy z internetu, pytając np. na grupach, forach, czy w apce Daj Kamienia, trzeba odpowiednio sprecyzować pytanie. Nie wystarczy napisać: „co to jest?”. Do właściwej identyfikacji potrzebny jest szereg informacji, dzięki którym możliwe będzie dokonanie przybliżonej oceny. Mimo ogromu wiedzy i chęci pomocy, znawcy tematu nie są jasnowidzami. Słowem, im więcej danych, tym większe prawdopodobieństwo rozpoznania.
Lokalizacja
Zdecydowanie najważniejszą informacją, którą musimy podać, jest lokalizacja – miejsce znalezienia. Jeśli nie znamy szczegółów, to podajemy przynajmniej przybliżone informacje. Ta informacja nie jest potrzebna osobom identyfikującym po to, by mogli przyjechać i ukraść znaleziony „skarb”. Na podstawie lokalizacji można wiele powiedzieć o samej geologii obszaru znalezienia, tak więc możliwe jest zawężenie kręgu informacji. Innego materiału spodziewamy się np. w osadach przywleczonych przez lodowiec, a innego wśród wapieni górnej jury, itd. itp. Oczywiście nie zawsze dysponujemy wiedzą, skąd pochodzi dany okaz, bo historia pozyskania może być naprawdę długa i skomplikowana, a pamięć ludzka zawodna. Wtedy też należy chociażby w przybliżeniu nakreślić historię otrzymania okazu.
Rozmiar
Oprócz lokalizacji dobrze jest napisać, jakiej wielkości jest dany minerał, lub tak go sfotografować, by na zdjęciu była miarka, jakiś przedmiot, którego rozmiar każdy będzie kojarzył, lub przynajmniej, by była widoczna dłoń (np. trzymająca okaz). Ta trzecia opcja jest najmniej profesjonalna, chociaż bardzo często stosowana – tzw. „ręka do skali”. Dobrze jednak w takim wypadku napisać chociażby przybliżone wymiary, bo nawet dłoń może zafałszować prawdziwy rozmiar. Można się bardzo zdziwić, widząc duży okaz na zdjęciu, podczas gdy w rzeczywistości jest on niewielkich rozmiarów.
Wyraźne fotografie
Same informacje niewiele pomogą, jeśli nie zrobimy wyraźnego zdjęcia. Najlepiej w świetle, które nie zakłamuje barw. Fotografie robione podczas zachodu słońca, w mocnym, ciepłym świetle żarówki, czy w półmroku mogą być nieczytelne. Dobrze również, by telefon nie podkręcał barw – nie chcemy przecież, by identyfikować coś, co wygląda w rzeczywistości mniej atrakcyjnie. Trzeba również wiedzieć, że nie chodzi tylko o barwy, ale również o uchwycenie szczegółów przydatnych w identyfikacji, tzn. przełamu, połysku, przezroczystości itd.
Kwasem i ostrzem
Kolejnym krokiem, o którym osoby identyfikujące wspomną podczas rozpoznawania, jest próba z kwasem oraz rysa (badanie twardości). Nie będę tych zagadnień tutaj rozwijał, bo musiałbym popełnić osobny tekst. Jedno jest pewne: warto w miejscu, w którym nie uszkodzimy zbytnio okazu, polać kroplę kwasu (HCl, ewentualnie octowego lub cytrynowego) oraz spróbować zrobić rysę metalowym rylcem lub ostrzem. Takie informacje bardzo przydadzą się w identyfikacji.

Kultura musi być
Kwestia, która wydaje się oczywista, a jednak nie zawsze taką jest: pytania należy zadawać w kulturalny sposób. Przyznaję, że mnie, zwykłego „zjadacza chleba”, albo bardziej – zwykłego „zbieracza gruzu” – irytują pytania pozbawione taktu i elementarnej uprzejmości, np.: „Siema, takie coś znalazłem, ktoś, coś?” lub „Znalazłem takie coś, co to jest?”. Tego rodzaju przykłady można by mnożyć, ale warto zadać sobie pytanie: czy to naprawdę właściwa forma komunikacji? Co chcę uzyskać, pytając w ten sposób? Czy idąc np. do piekarni, restauracji czy pizzerii, wchodzicie i mówicie: „Siema, głodny jestem, ktoś coś?”? Raczej nie. Nie ma się więc co dziwić, że w takich przypadkach rzadko kto odpowiada.
Nie mam zamiaru nikogo obrażać, ale jest to kwestia zarówno kultury osobistej, jak i podstawowej umiejętności komunikacji. Bzdurą jest – jak niektórzy mawiają – że „przepisy/regulaminy są po to, żeby je łamać”. Postępując w ten sposób, nie otrzymamy właściwych odpowiedzi, a okazy będą błędnie identyfikowane. Uszanujmy regulaminy różnych grup – tym bardziej że większość z nich brzmi podobnie i nie jest ani długa, ani specjalnie skomplikowana. Szanujmy również siebie nawzajem.

Młotki w dłoń!
Pasja geologiczna i tworzenie kolekcji minerałów to wyjątkowy czas, pełen emocji, odkryć i satysfakcji. To również okazja do zdobywania wiedzy i rozwijania umiejętności, które potrafią realnie kształtować nas jako ludzi. Szczególnie na początku tej przygody towarzyszą nam silne emocje, a wraz z nimi – naturalna skłonność do popełniania błędów. Warto wtedy korzystać z doświadczenia bardziej zaawansowanych kolekcjonerów. Dzięki temu mamy szansę, że nasza pasja nie zakończy się na niewielkiej, przypadkowej kolekcji złożonej z pospolitych okazów, lecz przekształci się w przemyślaną i starannie budowaną kolekcję, która z czasem może zyskać uznanie profesjonalistów.
Na koniec pozwolę sobie zacytować mojego kolegę, który trafnie przypomniał, jak należy postępować:
Życzę udanych wypadów, owocnych poszukiwań i satysfakcjonujących zakupów. Niech Wasze półki uginają się od pięknych okazów!
Piotr Zając i Mariusz Jodłowski
realgarblog.com
* Trzeba wziąć pod uwagę w co będziemy uderzać takim młotkiem; skały są różne, wymagające różnego sprzętu. Na fliszowych łupkach młotek 10 kg się nie przyda, tak jak na granitach i pegmatytach 100 gramowym młoteczkiem możemy sobie co najwyżej nastukać.
Poznaj więcej naszych artykułów na blogu REALGAR:
MIEDZIANKA. Wieś, która jest, jakby jej nie było. Autorzy: Wojciech Sierny i Piotr Zając
W 2022 roku, po wielu latach badań prowadzonych przez Dr. Rafała Siudę, Dr hab. Łukasza Kruszewskiego oraz Travis’a A. Olds’a IMA oficjalnie zatwierdziło nowy minerał z Miedzianki – borzęckit. Minerał ten został nazwany… ← Czytaj więcej
DUNABYL. Największa katastrofa ekologiczna w Dunaju i Cisie. Autor: Radosław Mółka
Zaniechania na etapie budowy szybko się zemściły. W wyniku splotu niefortunnych wydarzeń w ścianach zbiornika powstała wyrwa o dł. 25 m i głębokości 2,5 m. Około 100 000 m3 odpadów poflotacyjnych spłynęło do rzeki Lapus… ← Czytaj więcej
LIBIĄSKIE KAMIENIOŁOMY. Historia zapisana w skałach. Autor: Paweł Siuda
Kiedy w dziewiętnastym wieku prowadzono przez Libiąż kolej łączącą Wiedeń z Krakowem i dalej ze Lwowem, z terenu obecnego kamieniołomu – kopalni dolomitu Libiąż pozyskiwano kamień. Wybudowano z niego nasyp na którym układano… ← Czytaj więcej
UZBORNIA I MUROWIANKA. Bocheńskie wspomnienie o gipsie. Autor: Mariusz Jodłowski
Bochnia słynie z kopalni soli, ale znajdą się też tacy, którzy wspomną o gipsie, a raczej dawnym gipsołomie. Tak, istniała taka kopalnia, lecz nawet wśród mieszkańców pamięć o niej zanika. W latach 30. XIX w. w zachodnim zboczu… ← Czytaj więcej
Poszukiwania minerałów na stepach środkowego Kazachstanu. Cz. 1. Autor: Dr inż. Marek Łodziński
Jak wydobyć okazy minerałów w terenie? Do tego celu woziliśmy ze sobą piłę do skał wraz z generatorem, cały zestaw łomów, młotków i dłut. Warto podkreślić że geologii i specyfiki poszukiwań trzeba się nauczyć w terenie… ← Czytaj więcej
Fraza kluczowa: jak zacząć zbierać minerały
