Kopalnia Kowala – Kamieniołom Wola
KOPALNIA KAMIENIA WAPIENNEGO „KOWALA” — karta lokalizacji. Stan na kwiecień 2018 roku
Kowala, Kielce, Świętokrzyskie, Polska
Relacje z wypraw terenowych; #Realgarwterenie czyli „terenowy sneak a peek”
Kopalnia Kowala (Dyckerhoff) – kamieniołom Wola to lokalizacja bardzo dobrze znana kolekcjonerom przede wszystkim za sprawą spirytyzowanej fauny oraz konkrecji pirytowych występujących w obrębie ciemnych, bitumicznych margli famenu (dewon).
Jeżeli zdarzy wam się trafić na przykład na giełdzie, na spirytyzowanego goniatyta czy łodzika z polskiej lokalizacji, to jest duże prawdopodobieństwo, że pochodzi on własnie z Kowali. Skamieniałości z tej lokalizacji są dość charakterystyczne; odznaczają się wyglądem kontrastując na tle ciemnoszarych margli.
Przykładowy okaz – spirytyzowany łodzik z Kowali.
Coll. Ania Andruchowicz, ex. coll. Tomasz Zyguła
Skamieniałości i siarczki to jednak nie wszystko, bo w Kowali występują też znaczne ilości kalcytu. W internecie znaleźć można sporo fotografii całych szczotek tzw. „psich zębów” (charakterystycznych, ostro zakończonych skalenoedrów), więc byliśmy nastawieni że uda nam się trafić na takie lub podobne okazy. Udało się, ale na taki ogrom tego minerału nie byliśmy gotowi…
„Psie zęby” nie wyczerpują tematu kalcytu z tej lokalizacji, bo znane są również kryształy idealnie czyste, można powiedzieć prawie jubilerskie, a także okazy zróżnicowane pod kątem wykształcenia czy barw (różowe, białe a nawet błękitne).
Spirytyzowanymi skamieniałościami na pewno bym nie pogardził, ale do Kowali schodziłem przede wszystkim z myślą o ładnych konkrecjach pirytowych których brakuje mi w kolekcji. Pierwsze jednak co rzuciło mi się w oczy to ogrom odkrywki (kopalnia mierząc z W na E ma przeszło kilometr długości), a zaraz potem pierwsze słabej jakości szczotki kalcytowe… i dalej już poszło!
Jeden z pierwszych kalcytów. Na tym etapie entuzjazm wzrósł…
już wiedzieliśmy, że nie idziemy na darmo
Selfie z marglem pokrytym iryzującymi minerałami na powierzchni (siarczki i/lub tlenki i wodorotlenki żelaza)
Monokryształ kalcytu. Lekko rdzawa barwa jest wynikiem domieszek związków żelaza i obecna jest tylko na powierzchni kryształu
Drobne siarczki na powierzchni białego kryształu kalcytu. Okaz gdzieś zaginął w akcji ale po zdjęciu podejrzewam chalkopiryt
Na tym etapie plecaki zaczęły się już wypełniać, a wraz z powolnym schodzeniem po poziomach niemiłosiernie wzrastała ich waga. Dodam tylko, że słońce tego dnia prażyło niemiłosiernie
Co chwila wpadaliśmy w zachwyt, by za moment znów się pozytywnie zaskoczyć!
Poniżej niektóre ze znalezionych kalcytów. Po zdjęciach widać że było obficie; raz po raz trafialiśmy na dobry okaz no i oczywiście było rozmyślanie: brać czy nie. Szkoda tylko, że bez odpowiedniego sprzętu ciężko w całości i bez spękań wydobyć co większe okazy. Do Kowali to najlepiej byłoby się wybrać z agregatem i przecinarką do kamienia, wtedy to byłyby dopiero efekty!
Niektóre z żył kalcytowych wykazują lekko różową barwę
Lekko iryzujące, powierzchniowe mieszaniny tlenków i wodorotlenków żelaza czyli tzw. „turgit”
„Psie zęby”. Do takiego pyska strach zbliżyć rękę 🙂
Jeden z najciekawszych okazów z tego wypadu. Poniżej również mała sesja po zmniejszeniu i oczyszczeniu. Okaz był już prezentowany przy okazji wpisu o nowych okazach w 2018 roku
Jeden z najpiękniejszych okazów
Idealnie czysty kryształ znaleziony przez Tomka. Powyższe zdjęcie niestety mało wyraźne z uwagi na zbyt dużą ilość światła przechodzącego przez kryształ. Poniżej jeden z tych okazów (było ich kilka), już w nieco lepszym świetle.
Kowala najpierw nas zaczarowała kalcytem, a potem zwyciężyła
Po kilku godzinach grzebania i wypełnieniu plecaków okazało się, że nie mamy sił by dobrać się do strefy ze spirytyzowaną fauną. Przez upał i zmęczenie nikt nie miał chęci iść dalej i nie pozostało nic innego jak się wycofać. Okazy przywieźliśmy zacne ale pozostał żal po nieskończonej wyprawie. Trzymamy się jednak za słowo, że to nie koniec naszych przygód z tą lokalizacją.
Widok z kopalni na Zamek w Chęcinach
Piotr Zając
Towarzysze przygód: Anna Andruchowicz, Karol Parkita, Tomasz Zyguła
realgarblog.com
Poznaj pozostałe wpisy na blogu REALGAR:
▪ HAŁDA SZARLOTA. „Śląski wulkan” minerałów
▪ KOPALNIA W POSĄDZY – Zapomniane dziedzictwo siarkowe
▪ PERŁY JANINY czyli o wyjątkowej kolekcji Pawła Siudy i libiąskich Skittlesach
▪ REGULICE – co wulkanizm ma do ametystów i agatów?
▪ INKLUZJE czyli o tym co w krysztale zamknięte
▪ RUDNO – O melafirach, heulandycie i agatach
▪ ODRA – Katastrofa ekologiczna, a wody kopalniane
Fraza kluczowa: kamieniołom kowala – dyckerhoff | kamieniołom kowala – wola
5 komentarzy
Tymon
No tylko zabrakło najważniejszego: Jak dostać się w takie miejsca… w sensie do czynnych wyrobisk.
admin
Jedyne słuszne postępowanie to próbować zdobyć legalne wejście. Oczywiście można też inaczej, ale to na własną odpowiedzialność i niekoniecznie chciałbym polecać takie działania 🙂
Tymon Kalbarczyk
Kierownicy dużych zakładów wydają takie pozwolenia ?
Tomasz
W jednych miejscach wydają w innych nie. Myślę, że rolą bloga nie jest jednak kwestia jak gdzie się dostać. Czasem do zakładów ludzie wchodzą za pozwoleniem prywatnie, inni z uczelni, jeszcze inni mając znajomych. Tak samo z miejscówkami prywatnymi. Często miejsca odwiedzane kilka lat temu były dostępne, dziś są zamknięte lub widnieją ostrzeżenia. Nie monitorujemy tego, nie miało by to sensu w skali całego kraju i jest to informacja zmienna. Blog skupia się raczej na informacjach stałych czyli występowaniu skał, minerałów, relacjach z wyjazdów już dokonanych, do których można było się dostać.
Pingback: